czwartek, 26 czerwca 2014


Trudno znaleźć kogoś, kto chociażby nie słyszał o Ustce, rodzinnym mieście Pana Wojażer, zwanego dalej "Panem W." Wycieczkę  zacznijmy od starówki. Jak wiadomo, w każdym, nawet najmniejszym mieście, możemy spotkać się z dzielnicą, która określana jest tym mianem. Jednak nie wszędzie ta część miasta jest możliwa do wyznaczenia, tutaj jednak nie będziemy mieli takiego problemu, gdy rozpoczniemy zwiedzanie, od razu trafimy na ul. Marynarki Polskiej, która prowadzi do samego portu. Na zdjęciach poniżej znajduje się centrum nadmorskiego kurortu. Stare budynki, niektóre pochodzące jeszcze z XVIII wieku, wybudowane w konstrukcji ryglowo-szachulcowej, dziś odzyskały dawny wygląd. Dzięki staraniom władz miejskich, nie tylko wyglądają jak nowe, ale również potrafią zachwycić.


Zaułek Kapitański, niegdyś będący dzielnicą najbardziej zamożnych mieszkańców, z których większość stanowili kapitanowie okrętów stacjonujących w Usteckim porcie. Dziś są to nie tylko domy mieszkalne, ale również małe klimatyczne restauracje oraz bary, w których czuć ducha przeszłości. 





Nie wszystkie budynki doczekały się jeszcze możliwości odrestaurowania. Na załączonym poniżej zdjęciu możemy wyraźnie dostrzec jeden z takich "okazów", który uchował się do dnia dzisiejszego. Pamiętam, gdy ta część miasta wyglądała w całości tak jak ten nieszczęsny budynek stoczni... Ale nadeszły lepsze czasy, w których zaglądając w niejeden zaułek, czasem aż wstrzymuję oddech, ile mogło się zmienić. Dlaczego tak reaguję? To już pozostanie moją słodką tajemnicą. ;) To trzeba zobaczyć, poczuć. Wystarczy wybrać się wieczorem, w blasku latarni pospacerować wąskimi uliczkami przed siebie. A w chwili znużenia odpocząć przy zimnym piwku ;)

Na miasto lewobrzeżne i prawobrzeżne Ustkę dzieli rzeka Słupia (autochtonicznym językiem " strona wschodnia i zachodnia"). Ta pierwsza jest niewątpliwie bardziej przyjazna dla turystów lubiących przebywać w tłumie ludzi oraz dla amatorów tysiąca atrakcji. Część zachodnia powinna natomiast bardziej zadowolić tych, którzy lubią ciszę, spokój, wolą obcować z samą naturą i prawie niezmienionym nadbrzeżnym krajobrazem. Aby dotrzeć na plażę zachodnią mamy trzy możliwości, a w zasadzie dla tych mniej odważnych są dwie.
->Pierwsza, rozpoczyna się od mostu nad rzeką Słupią i prowadzi bezpośrednio w stronę portu, zaprowadzi nas do miejsca, które możemy dostrzec na powyższym zdjęciu. Jest to pozostałość po starej stoczni, a widoczny tutaj budynek to spichlerz, do którego prowadziła kiedyś sieć kolejowa, która obecnie nie jest używana. Stanowił on element pośredni w przeładunkach ze statków do wagonów kolejowych. Gdy go miniemy, staniemy na rozwidleniu dróg, jedna zaprowadzi nas do głównego zejścia nad morze oraz części portu wyznaczonej dla kutrów rybackich i prywatnych łodzi. Znajdziemy tutaj również kilka małych sklepików, dla smakoszy natomiast znajdzie się smażalnia ryb z kilkupiętrowym, drewnianym tarasem. Dostaniemy tutaj przeróżne rodzaje smażonych, wędzonych (czy też zaserwowanych w bardziej wysublimowany sposób ;)) świeżych rybek.
Również w tym miejscu znajdziecie sklep, w którym sprzedawane są ryby prosto z kutrów, które każdy może przyrządzić w zaciszu swojego domu w sposób, jaki najbardziej lubi :)
-> Druga z kolei poprowadzi turystę wzdłuż morza, leśną brukowaną drogą, wzdłuż której znajduje się kilka leśnych ścieżek prowadzących bezpośrednio na plażę.
Ale zatrzymajmy się na chwilę w tym miejscu, żeby poświęcić odrobinę czasu na atrakcje, która czeka nas zaraz po wybraniu tej właśnie drogi. Za pokaźnych rozmiarów placem usytuowana jest atrakcja turystyczna, której historia sięga lat 30 ubiegłego wieku. Są to bunkry "Bluchera", udostępniony stosunkowo niedawno kompleks fortyfikacji militarnych, zbudowany przez niemieckie Luftwaffe. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się tak profesjonalnego podejścia do tematu ze strony opiekunów usteckiego militaro-historycznego szlaku. Jednak jeśli pokusimy się o wizytę tego miejsca, na pewno nikt nie będzie rozczarowany. Spotkamy tutaj fachowych przewodników (ukłony dla nich ;)), którzy odznaczają się nienaganną dykcją i charyzmą podczas przekazywania nam historii tego miejsca. Zaprowadzą nas do części podziemnej, obrazując zarówno życie niemieckich żołnierzy w okopach, jak i najważniejsze wydarzenia wiążące się z umocnieniami. Wycieczka obejmuje również zwiedzanie części nadziemnej, z której zachowały się również widoczne na zdjęciach miejsca osadzenia baterii artyleryjnych. Dla kogoś kto pragnie czegoś więcej, ekipa zapewnia również szlak zwiedzania w pełnym rynsztunku bojowym, czy tez takie atrakcje jak strzelanie z łuku, kiermasz militarny, a nawet strzelnicę paintballową.
Zdecydowanie zachęcamy to udania się tutaj, nawet jeśli ktoś kto nie przepada za historią ;))



Naziemne części obiektu militarnego, miejsce umocowania samej baterii.






Zdjęcie pozostawię bez komentarza :) przywitaliśmy się...
Ale za to w tym miejscu zapraszam do odwiedzenia oryginalnej strony poświęconej bunkrom.
http://www.bunkryustka.pl/ustka-bunkry/index.php


Jak już wspomniałem mamy trzy możliwości na dotarcie do drogi prowadzącej wzdłuż plaży zachodniej. Na zdjęciach poniżej uchwyciliśmy fragmenty leśnych ścieżek, którymi można dotrzeć na plażę. Tą część wyprawy zalecamy rozpocząć od ulicy Mieczysława Kościelniaka, której usytuowanie zaznaczyliśmy na poniższej mapie.
Tutaj zaczynają się oznaczone szlaki, z których każdy j.est wyjątkowy. ;) Piękne lasy iglaste, roślinność porastająca wyjątkowo pagórkowaty teren, czy też zwykłe wzniesienia łączące się z wydmami to tylko nieliczne części krajobrazu, które można spotkać na swojej drodze. W tej części lasów również natrafimy na bunkry, małe i nieprzystosowane do zwiedzania.



 Nikt do dnia dzisiejszego nie zajął się ich konserwacją, a to jak wiadomo wiąże się z pewnymi niebezpieczeństwami. Więc bądźcie ostrożni! Najlepiej przyjrzyjcie się im tylko z zewnątrz, część wewnętrzną zostawcie nieodkrytą tajemnicą! :)







Mamy również trzecią możliwość dotarcia na plażę zachodnią, drogą prowadzącą od strony jednostki wojskowej, lecz jest ona nie tylko okrężna, ale również mniej atrakcyjna i niektórym zapewne łatwo się będzie tutaj pogubić. Więc jeśli bezwzględnie chcecie zwiedzić każdy zakątek Ustki, to nie zniechęcam nikogo, ale telefon z GPS miejcie przy sobie :)

Każdym z tych szlaków dotrzemy do ostatniego zejścia na plaży zachodniej. Moglibyśmy spodziewać się, że w tak odległym miejscu nie czeka nas już nic ciekawego, ale nic bardziej mylnego. Zdjęcia poniżej ukazują ulokowane właśnie w tym miejscu "trzecie molo", pozostałość z czasów sprzed rozpoczęcia II wojny światowej. Molo jest elementem "czteroletniego planu budowy III Rzeszy". Hermann Goering wydał na tą inwestycje niewyobrażalną sumę ówczesnych marek niemieckich. Obiekt ten miał stanowić przystań dla krążowników oraz tankowców, jednak w obliczu wybuchu II wojny światowej w roku 1941, dalszej budowy zaniechano, a z planowanego 2 kilometrowego odcinka wybudowano tylko 200 metrowy, żelbetonowy rękaw sięgający wgłąb lądu.
Dziś niestety molo stopniowo niszczeje, ale zapewniamy, że to miejsce ma swój klimat. Łączy elementy historii z ujmijmy to... funkcjonalnością. Molo stanowi bowiem swojego rodzaju falochron odgradzający cywilizację od niczym niezmąconego nadmorskiego krajobrazu. :)







Wspomniane już wcześniej widoki na plaży zachodniej. Pisząc o zdecydowanie mniejszym "okupowaniu" tej części plaż nie miałem na myśli widocznych na tych zdjęciach pustek. Są one efektem niezbyt udanej pogody, która towarzyszyła nam podczas wyjazdu.


Nawet w wypadku nieudanej pogody polskie morze z, a wieczorne spacery podczas zachodu słońca po usteckiej plaży mają swój niepowtarzalny charakter.

Zdjęcia obrazują morze podczas przypływu, co dość znacznie skraca rozpiętość plaży. W rzeczywistości podczas pięknej słonecznej pogody dla nikogo nie zabraknie tutaj miejsca, wakacyjną porą w słońcu wylegują się dziesiątki tysięcy turystów, plaże są szerokie, czyste, a woda jak na warunki Bałtyku na prawdę przejrzysta.

Nieodłącznym elementem krajobrazu są również rozliczne tablice informacyjne, co niektórych może drażnić. Pewne jest jednak to, że w zdecydowanej większości są one niezbędne. Wskazują na kierunek szlaków, ostrzegają o możliwych niebezpieczeństwach, czy też niekiedy uświadamiają nas, że pewne czynności są zabronione. Spośród tych zakazanych warto wymienić przechadzki po terenach wydm, których zakazy dotyczą. Pamiętajmy, że te miejsca są niedostępne nie dlatego, że ktoś miał taki wymysł, ale powodem tego jest ochrona tutejszej przyrody i naturalnego ułożenia wzniesień na wydmach. 





Oczywiście nieodłącznym elementem krajobrazu są również falochrony. Drewniane pale powbijane na plaży oraz w morzu wchodzące w głąb na kilkadziesiąt metrów. Spełniają one zadanie zapory rozbijającej fale, by zapobiegać niszczycielskiej sile natury. Jako były mieszkaniec Ustki wiem doskonale, że te niewielkich rozmiarów paliki cieszą się niemałym zainteresowaniem ze strony turystów (i mew :D). Dzieci często wykazują duża chęć wchodzenia po nich coraz to dalej w głąb morza, a nie zapewniają one nawet minimum przyczepności, z reguły są śliskie, ruchome i nawet najbardziej przyczepne buty nie są wstanie utrzymać "śmiałka", który po nich chodzi. Ostrożność należy zachować również pływając w wodzie, dla bezpieczeństwa zalecam zachować około 2 metrów odstępu, aby uniknąć nieprzyjemnego zakończenia urlopu. Między palami kształtują się niewielkich rozmiarów wiry, które mogą stanowić zagrożenie nawet dla silnych, postawnych osób.

"Ptasiory" - bo tak zwykła nazywać pokaźnych rozmiarów mewy Pani W. Podobno występują w dużym zagęszczeniu na tym terenie, ale nie jesteśmy ornitologami, dlatego jedyne co możemy powiedzieć to to, że faktycznie w innych nadmorskich miastach ich odsetek jest zdecydowanie mniejszy niż w okolicach Ustki. Są nie tylko dość spore, ale również dość głośne. Zapewniam jednak, że nikomu, ale to nikomu nie będą przeszkadzać. :D Wręcz odwrotnie, na pewno każdy turysta będzie mile wspominał ten charakterystyczny krzyk przelatujących nad głową mew (mniej mile, jeśli znajdzie się na celowniku :D) Ogromną radość sprawiało nam usadowienie się na plaży z zimnym piwem w ręku, przyglądanie się zachodzącemu słońcu i wsłuchiwanie się w ptasie sprzeczki.

W oddali niejednokrotnie dostrzeżemy statek piratów, o którym trochę szczerzej w dalszej części notki :)


Przechodząc w leśne klimaty, przejdźmy się teraz do wschodniej części miasta. Nasza wędrówka rozpoczyna się na zakręcie łączącym ul. Leśną z ul. Fryderyka Chopina - przy hotelu "Fala". Tutaj znajduję się odnowiony w niedawnym okresie znany i lubiany przez mieszkańców za sprawą ciszy i spokoju Trakt Solidarności. 



Jego ścieżki zaprowadzą nas do ostatniego zejścia na plaże z promenady oraz na ulicę Wczasową, gdzie znajdują się wyłącznie hotele i jadłodajnie. 
Z ul. Wczasowej dotrzemy, niemal naprzeciwko wyjścia z Traktu Solidarności, na deptak prowadzący w stronę Ośrodka Sportu i Rekreacji. Po drodze jednak można trafić na piękną "polanę" usytuowaną w środku lasu, którą porastają niezliczone ilości wrzosów. :)


Poruszając się jednak w stronę końca ulicy napotkamy na bardziej dzikie zejścia na plażę, jak to widoczne na zdjęciu poniżej.


Warto jednak wybrać się nimi na spacer, urokliwość lasów jest nieopisana, co można dostrzec na zdjęciu przedstawiającym Panią Wojażer, która usadowiła się 'wygodnie' na jednym z wystających nad powierzchnię ziemi korzeni. :)



Gdy dotrzemy już do końca ul. Wczasowej staniemy przed wyborem, czy udać się w stronę gęstego lasu czy może ponownie w stronę morza? Osobiście zachęcamy do wybrania tej drugiej opcji. Kierując się wzdłuż ostatniej posesji ulokowanej na tej ulicy dotrzemy do zejścia na plażę, jednak nie polecamy tej opcji, zejście prowadzi schodami w dół z dość wysokiego zbocza, my jednak zapuśćmy się w las wąskimi ścieżkami wzdłuż jego krawędzi. Zapewniam, że nikt nie pożałuje wyboru. Dlaczego? Myślę, że cztery kolejne zdjęcia są wystarczającą odpowiedzią na ten temat.



Wąska, kręta ścieżka, roślinność porastająca zbocze klifów - to wszystko sprawia, że cieszyliśmy się każdą chwilą spędzoną podczas tego marszu. Oczywiście nie mogło zabraknąć również kilku zdjęć na tle morza :)

Gdy ścieżka zakończy swój bieg dla każdego starczy miejsca aby usiąść na zboczu i cieszyć się chwilą, poczuć powiew nadmorskiej bryzy oraz spojrzeć w dół na ludzi przechadzających się plażą. To wszystko sprawia, że jest to w naszej ocenie jedno z najbardziej wyjątkowych miejsc w okolicach Ustki. Oceńcie sami :)



Tymczasem wróćmy do cywilizacji. :) 
Ustka ma wiele atutów, ale jednym z niepodważalnych jest piękna, duża promenada ciągnąca się wzdłuż całego wschodniego wybrzeża. To właśnie ona dodaje większej atrakcyjności części prawobrzeżnej. To na niej odbywają się wszelakie koncerty, imprezy wakacyjne. Latem staje się centrum usteckiego życia. Tysiące ludzi przewijają się co godzinę po każdym metrze kwadratowym, wędrując na plażę, ale również odpoczywając od palącego słońca. Wzdłuż całego deptaku ustawione są ławki oraz klimatyczne latarnie. 



Nie brakuje na niej również miejsc gdzie można usiąść z przyjaciółmi czy rodziną pod parasolem, sącząc z kufla zimne piwo, czy też zajadając się lodami i goframi. Jeśli ktoś natomiast poczuje prawdziwy głód, ma do wyboru bary z zapiekankami, kebabem :D, czy też restauracje serwujące świeżą smażoną rybkę. :)


Dla zwolenników zakupu pamiątek również mamy dobrą informację. Stoisk z pamiątkami nie zabraknie Wam w żadnym miejscu. Usytuowane są wzdłuż całej promenady ale również na większości pobocznych ulic prowadzących w stronę morza. A gdy już zagościcie w jednym z takich sklepików to na pewno znajdziecie coś dla siebie, nam szczególnie do "gustu" przypadły te jakże "słodkie" foki... ;>


Latarnia Morska, usytuowana jest przy wejściu na promenadę od strony portu. Mierząca 19,5 metra wysokości i pochodząca z 1982 roku stanowi kolejną pierwszorzędną atrakcję turystyczną. Nie należy do najwyższych w swojej kategorii, ale jest dość wysoka aby móc podziwiać z niej dużą część usteckiego krajobrazu. Aby wejść na samą górę musimy pokonać 68 stopni i opłacić bilet wstępu (studenci, zniżki! :D), ale zdecydowanie się opłaca. Widok, szczególnie o zachodzie słońca  jest zniewalający. 




W końcu dotarliśmy do usteckiego portu. Więc na początek może odrobinę historii.
Jego początki sięgają jeszcze XIV wieku, stanowił serce nadmorskiej wsi liczącej około 50 mieszkańców. Faktyczny rozwój nastąpił jednak w XIX w. kiedy to port zaczął odgrywać znaczącą rolę dla polskiej żeglugi. Odbudowano i wzmocniono prawy brzeg Słupi, a zabiegi te miały zapewnić doskonałe warunki do powstania stoczni.
W dniu dzisiejszym jest to głównie port żeglarski i rybacki. Stacjonują tutaj głównie prywatne kutry, jednostki turystyczne czy sportowe.


Jedną z ważniejszych atrakcji jest stylizowany, drewniany galeon o nazwie DRAGON, którym można wybrać się w 40 minutowy rejs wzdłuż wybrzeża. Zapewniamy, że rejs ten dostarcza niemałych wrażeń o każdej porze dnia, ale najbardziej opłaca się jednak wybrać na ostatni rejs, który mam miejsce o zachodzie słońca, przy zapalonych lampionach. Na koniec, jeżeli mamy życzenie, możemy pozostać na pokładzie, galeon zamienia się w huczną dyskotekę :D Niektórzy sądzą nawet, że jest to najlepsza dyskoteka w mieście...






Pierwsze i drugie molo stanowią doskonały trakt spacerowy zarówno podczas pięknej słonecznej pogody jak i podczas silnych opadów deszczu kiedy to jednak staje się bardziej niebezpieczne, a rozbijające się o umocnienia fale zdają się być niezwykle nieprzewidywalne.





Opisaliśmy już miejsca, które warto odwiedzić ze względu na piękno natury, ze względów historycznych, czy też czysto wypoczynkowych. Przyszedł zatem czas aby wskazać kolejnych kilka, które tym razem zadowolą nasze podniebienia. :)
Dla osób, które lubią zjeść dużo za rozsądną cenę polecamy Jadło Chatę, jest to restauracja umiejscowiona przy ulicy Marynarki Polskiej, niedaleko pętli autobusowej i Kościoła pw. Najświętszego Zbawiciela. Poniższe zdjęcie nie jest przeróbką, taką pizzę otrzymacie wydając zaledwie trochę powyżej 30 zł. Jak smakuje? Jest wyśmienita! I gwarantuję, że dwie osoby będą się porządnie męczyć żeby nie zostawić choćby maluśkiego kawałka. W zasadzie każdy turysta znajdzie tutaj coś dla siebie, począwszy od pizzy właśnie, a skończywszy na chińszczyźnie. Jedyne danie, którego nie polecamy to ryż z sosem słodko-kwaśnym. Wystrzegajcie się go w tej knajpie!


Gustujecie w czymś nieprzyzwoicie niezdrowym? Nic bardziej prostego, promenada dostarcza wystarczająco duży wachlarz możliwości jedzenia żywcem wyjętego z kipiącego oleju. Nie mniej jednak ziemniak na patyku, smażony na głębokim oleju, z przyprawą jaką tylko sobie konsument zażyczy, zasmakuje chyba każdemu "głodomorowi", tak jak zasmakował Pani Wojażer. Pani znowu coś wcina... ;) 

Jesteście smakoszami piwa ? Z tym też nie będzie problemu, również na ulicy Marynarki Polskiej usytuowany jest niewielki sklep, ale z jakim asortymentem... Setki rodzajów piw, z różnych zakątków świata błyszczą na półkach niczym najbardziej pożądane diamenty w sklepie jubilerskim :D My wybraliśmy skromnego Budweissera :)


Przyszedł wreszcie czas na nasze ulubione miejsce w Ustce. Jest to Winiarnia Piwniczna, miejsce, które swój niepowtarzalny charakter zawdzięcza stylizacji wnętrza, niezwykle miłej i profesjonalnej obsłudze oraz jazzowemu brzmieniu w tle. To miejsce nie jest zwykłym lokalem, w którym możemy wypić lampkę wina, jest to miejsce gdzie czas na chwilę zdaję się zatrzymywać. :)






Specjalnie dla Luny, Babsko z cycem :D





Do kolejnej sezonowej atrakcji Ustki należy... oceanarium :) Niedawno otwarte, dość małe, jednak bardzo różnorodne i świetnie utrzymane.








Dasz buziaka?